Trudna do wypowiedzenia nazwa japońskiej firmy użytkownikom monitorów kojarzy się raczej dość dobrze. Iiyama produkuje monitory wysokiej jakości, ale też najczęściej dosyć drogie. Wyjątkiem od reguły jest biurowa, nie wyróżniająca się niczym seria Iiyama ProLite. W Polsce należące do niej monitory kosztują w granicach 750-1000 zł. Nie są więc najtańszymi na naszym rynku, a skoro tak to powinny być trochę lepsze od tych za 400 zł.
Nie schodzić poniżej granicy jakości
fot. iiyama.com
Iiyama ProLite XB2481 należy do najtańszych w ofercie japońskiej firmy. Mimo to wypadałoby go raczej zaliczyć do monitorów średniej klasy. Z rozdzielczością FHD, ten 24 calowy, LEDowy monitor ma niespodziewane w swojej klasie zalety: głęboki kontrast, czas reakcji 6ms i nieduże zużycie energii (klasa B). Można powiedzieć, że wyznacza granicę, poniżej której japoński producent nie schodzi, celując raczej w przedsiębiorstwa jako swoich klientów. Oprócz niego w serii ProLite znajdziemy jeszcze kilkanaście zbliżonych modeli monitorów o rozdzielczości 22 do 27 cali i umiarkowanej cenie.
Czemu nie kupujemy Iijamy?
W Polsce monitory Iiyama są rzadkością, mimo generalnie dobrego zdania na temat ich jakości i jakości japońskich produktów w ogóle. Sytuacja na świecie przedstawia się podobnie. Sprzedaż Iiyama pozostaje daleko w tyle za Asusem, HP, LG, czy Lenovo. Wszyscy wiemy, ze takie monitory są, ale podczas zakupu próbujemy zoptymalizować koszty kupując monitor o najlepszych przeliczniku kilku widocznych parametrów na cenę. Okazuje się, że Samsung czy Acer są po prostu tańsze, wybieramy więc je zamiast prawdopodobnie lepiej wykonanego Iiyama Prolite. I tak wystarczą nam na dłużej niż będą potrzebne. Dwa lata temu w zbliżonej cenie być może kupilibyśmy monitor o rozdzielczości HD Ready i jeśli tak zrobiliśmy to na 90% on wciąż działa.
Iiyama przegrywa rywalizację ze względu na brak produktów najtańszych (nawet jeśli tandetnych) i potężnej machiny marketingowej. Warto jednak pamiętać o tej firmie wyposażając biuro. Nawet seria ProLite jest dobra, a te bardziej profesjonalne serie – świetne.